Strona głównaKulturaKinoAjeeb Daastaans (2021) - dziwne historie o życiu Indusów

Ajeeb Daastaans (2021) – dziwne historie o życiu Indusów

Recenzja najnowszej indyjskiej produkcji Netflixa, w której czterech reżyserów próbuje przedstawić dziwne historie o życiu współczesnych Indusów.

Podsumowanie

Scenariusz
Gra aktorów
Muzyka
Ajeeb Daastaans to z całą pewnością nie jest film pełen kolorowych i pięknych historii, które zachwycają nas swoją nierealnością. W najnowszej indyjskiej antologii wyprodukowanej przez Netflixa i Karana Johara reżyserzy zabierają nas w podróż do prawdziwych Indii i pokazują rzeczywistość oraz problemy ludzi z różnych warstw społecznych. Robią to w myśl tytułowego motywu dziwnych historii i wychodzi im to nawet nieźle. Można obejrzeć, ale jeśli nie lubicie antologii filmowych, możecie sobie ten tytuł odpuścić.

Pełna recenzja

Czas czytania: 3 min

Ajeeb Daastaans to najnowsza antologia, która została nagrana w języku hindi i wyprodukowana przez platformę Netflix oraz Karana Johara, słynnego indyjskiego reżysera oraz producenta. Niech jednak nie kusi Was tu głównie nazwisko tego Pana, bo w tym przypadku jego rola ograniczyła się tylko do udziału jako producent. Za przedstawione w filmie historie odpowiada czterech mniej i bardziej znanych indyjskich reżyserów: Neeraj Ghaywan (Masaan, 2015), Kayoze Irani (debiut), Shashank Khaitan (Humpty Sharma Ki Dulhania, 2014) i Raj Mehta (Good Newwz, 2019). Natomiast w rolach głównych występują m.in. Fatima Sana Shaikh, Jaideep Ahlawat, Nushrratt Bharuccha, Abhishek Banerjee, Konkona Sen Sharma, Aditi Rao Hydari, Shefali Shah i Manav Kaul. Patrząc na te nazwiska z boku, można nieśmiało wywnioskować, że film Ajeeb Daastaans powinien się udać. Czy aby na pewno?

O czym jest Ajeeb Daastaans?

Fabularnie w każdej z czterech historii poznajemy Indusów zmagających się z własną codziennością pełną zazdrości, uprzedzeń, przywilejów i toksyczności. Razem z nimi udajemy się w podróż, w której będziemy borykać się z moralnym dylematem tego, co jest dobre, a co złe, gdy linie między nimi zaczynają się zacierać. I co prawdopodobnie sugeruje nam również tytuł filmu, mamy zdziwić się tym, co obejrzymy.

YouTube video

Ajeeb Daastaans, jak sam tytuł wskazuje (w hindi ajeeb oznacza dziwny, daastaans, a oryginalnie dastan – opowieść, historia), jest to film, który przedstawia nam dziwne historie. Oczywiście, jak wielu ludzi jest na świecie, tak tyle samo znaczeń słowa „dziwny”. Podobnie jest w przypadku tego filmu. Tutaj każdy reżyser nieco w inny sposób odbiera i ukazuje tytułowy motyw przewodni. Jedno jest jednak pewne – oglądając Ajeeb Daastaans, nie raz możemy się zdziwić. Czy to właśnie rozumieniem przez twórców wyrażenia „dziwne opowieści”, czy chociażby tym, co widzimy na ekranie.

Antologia filmowa nie dla każdego

Gatunek filmowy, jakim jest antologia, ma to do siebie, że albo się go lubi, albo nie. Nie każdemu podoba się wizja oglądania filmu, który jest złożony z kilku krótkometrażowych filmów, połączonych na przykład jednym tematem. Myślę, że miłośnicy produkcji, w których fabuła jest ciągła, a bohaterowie są ze sobą, choć w pewien sposób powiązani, oglądając Ajeeb Daastaans, mogą nie być zadowoleni. Sama nie jestem wielką fanką tego gatunku, ale od czasu do czasu daję mu szansę.

To nie film pełen radosnych tańców i śpiewów

Ajeeb Daastaans zabiera nas do współczesnych Indii i pokazuje, z czym na co dzień zmagają się Indusi. Nie znajdziemy tu kolorowych krajobrazów i rzeczywistości, jaką niejednokrotnie pokazują filmy Bollywood. Nie uświadczymy tutaj radosnych tańców, śpiewów, czy pięknych historii miłosnych. Reżyserzy wzięli sobie za cel ukazanie prawdziwych Indii, opartych na uprzedzeniach, systemie kastowym, zazdrości, czy nietolerancji. Jednocześnie starają się też, aby stworzeni bohaterowie byli zwyczajnymi ludźmi, którzy po prostu, jak wszyscy, mają swoje problemy. Oglądając każdą historię po kolei, widz może coraz lepiej wczuwać się w tytułowy motyw dziwnych opowieści.

Cztery opowieści nierówno dziwne

Moim zdaniem, Ajeeb Daastaans jako całość wypada całkiem dobrze. Trzy na cztery historie autentycznie zaskoczyły mnie swoim zakończeniem. Pierwsza (segment Kochanek) była najnudniejsza i na tle innych, wręcz słaba. Oparto ją na znanym i utartym już motywie filmowym, dlatego jej zakończenie nie było zaskakujące. Po drugiej (Zabawka) nawet musiałam sobie zrobić chwilową przerwę, aby dojść do siebie. Natomiast segmenty Całuski i Niewypowiedziane wciągnęły mnie w swoją fabułę najbardziej.

Mimo tego drobnego potknięcia seans netflixowej nowości uważam za udany. Może nie była to czysta rozrywka, ale dobrze spędziłam czas. Myślę też, że twórcom nie o to chodziło, aby widz miło bawił się podczas oglądania. Raczej chcieli nas zaintrygować, zaskoczyć i zmusić do zastanowienia się nad obejrzanymi historiami. Muszę też przyznać, że odkrywanie każdej opowieści było interesującym doświadczeniem.

Śmietanka indyjskiej obsady aktorskiej

Aktorsko film wypada naprawdę dobrze. Zdecydowanie najbardziej wybiła się gra aktorek: Nushrratt Bharucchy, Konkony Sen Sharmy i Shefali Shah. Tę pierwszą dotychczas oglądałam w rolach głupiutkich trzpiotek, natomiast dla drugiej i trzeciej takie role to już nic zaskakującego, jednak mimo to, spisały się świetnie. Reszta obsady również trzymała klasę. Zasadniczo niemalże wszyscy pokazali się od dobrej strony, z wyjątkiem Fatimy Sany Shaikh, której gra była po prostu sztywna.

Wyszło dobrze, ale mogło być jeszcze lepiej

Po skończonym seansie moją pierwszą myślą było, że Ajeeb Daastaans to stosunkowo dobry film. Może nie był to najlepszy, jaki obejrzałam (bo tu poprzeczka ustawiona jest wysoko), ale na pewno nie zasłużył na miano najgorszego. Kiedy jednak moje emocje opadły, doszłam do wniosku, że jeszcze sporo mu zabrakło, aby móc go nazwać faktycznie dobrym filmem. Gdyby wszystkie historie były na równym poziomie, może wówczas byłoby lepiej. A tak mamy tutaj słaby początek, świetne drugie podejście, interesującą trzecią partię i dobre ostatnie skrzypce. Sumując to, wyszło mi, że Ajeeb Daastaans to niezły film, który można obejrzeć, by poznać każdą z opowieści. Nie jestem jednak pewna, czy aby na pewno warto?

Może Wam uda się odpowiedzieć na to końcowe pytanie. Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o filmie Ajeeb Daastaans?

Jak Ci się podobało?

Kliknij w wybraną ilość gwiazdek, aby zagłosować. Pomożesz nam udoskonalać nasze treści.

Średnia ocena 4.8 / 5. Liczba głosów: 10

Brak głosów. Oceń jako pierwsza osoba.

Natalia Modrzyńska-Marer
Natalia Modrzyńska-Marerhttps://naindyjskimekranie.pl/
Miłośniczka kina indyjskiego od 2007 roku. Autorka bloga Na indyjskim ekranie i założycielka grupy na FB Świat kina indyjskiego. Uwielbia godzinami słuchać muzyki, pić hektolitry herbaty i przede wszystkim dzielić się swoją pasją z innymi.

Zostaw komentarz

Proszę wpisać swój komentarz!
Wpisz swoje imię

Reklama własnaspot_img

Warto przeczytać

Mogą Cię zainteresować

REKLAMA WŁASNAspot_img
<strong><i>Ajeeb Daastaans</i></strong> to z całą pewnością <strong>nie jest film pełen kolorowych i pięknych historii</strong>, które zachwycają nas swoją nierealnością. W najnowszej indyjskiej antologii wyprodukowanej przez Netflixa i Karana Johara reżyserzy zabierają nas w podróż do prawdziwych Indii i pokazują rzeczywistość oraz problemy ludzi z różnych warstw społecznych. Robią to w myśl tytułowego motywu dziwnych historii i wychodzi im to nawet nieźle. <strong>Można obejrzeć</strong>, ale jeśli nie lubicie antologii filmowych, możecie sobie ten tytuł odpuścić.Ajeeb Daastaans (2021) - dziwne historie o życiu Indusów