Strona głównaPodróżeLucknow - z wizytą w metropolii Nawabów

Lucknow – z wizytą w metropolii Nawabów

Czas czytania: 8 min

Gdzie znajduje się Lucknow?

Stolica stanu Uttar Pradeś jest świetnie skomunikowana z największymi miastami Indii. Bez trudu i w krótkim czasie można dotrzeć tam z pobliskiego Delhi, Benaresu lub Agry. Lucknow, a właściwie Lakhnau jest, jak na standardy indyjskie, średniej wielkości miastem liczącym ponad trzy i pół miliona mieszkańców.

Znane jest w Indiach z wielokulturowości, odrębnego stylu architektonicznego, rozkwitu poezji, wspaniałych lokalnych potraw, produkcji unikatowych tkanin, a przede wszystkim kojarzone jest jako wspaniale zachowana część bogatej indyjskiej historii.

Miasto położone jest na rozległej Nizinie Gangesu, między Delhi a Himalajami, nad brzegami rzeki Gomti, dopływem Gangesu, która przepływając przez Lucknow tworzy meandry i niewielkie wyspy. 

Centrum Lucknow z lotu ptaka. Zdjęcie autora.

Lucknow – miasto Nawabów

Od połowy XIV wieku Lucknow podlegało administracyjnie pod Sułtanat Delhijski. Z początkiem wieku XVIII nastał najciekawszy okres, ponad 150 lat w historii tego miasta – panowanie pochodzących z Iranu Nawabów, którzy utworzyli księstwo Awadh cieszące się dużą niezależnością od Cesarstwa Mogolskiego.

Główną siedzibą Nawabów stało się Lucknow, wskazywane po dziś dzień jako miejsce powstania synkretycznej kultury hindusko-muzułmańskiej. Nie ma innego miasta w Indiach, gdzie na każdym kroku można zauważyć wielowiekowy proces przenikania się zwyczajów i wierzeń hinduskich z sufizmem – mistyczną formą islamu.

Obraz w stylowym Hotelu Taj w dzielnicy Gomti Nagar. Zdjęcie autora.

Poczucie tej szczególnej odrębności kulturowej widoczne jest od pierwszego momentu po dotarciu do Lucknow. Na lotnisku rzuca się w oczy baner witający w historycznej stolicy księstwa Awadh. Do centrum miast można dojechać metrem, którego stacje wspaniale wkomponowują się wystrojem w detaliczny kunszt zdobniczy Lucknow.

Nowoczesność połączona z atrakcyjną i nienachalną prezentacją osobliwości tego miejsca daje przyjezdnemu początkowe doświadczenie stawiania pierwszych kroków w mieście pełnym sztuki i tradycji gościnności.

Naziemna stacja metra. Zdjęcie autora.
Bogato zdobiony korytarz w metrze. Zdjęcie autora.

Co warto zobaczyć w Lucknow?

Zwiedzanie starej części Lucknow zaczynam od przejścia przez pierwszą bramę o nazwie Husainabad Darwaza.

Husainabad Darwaza. Zdjęcie autora.

Zostawiam za sobą gęstą zabudowę staromiejską, a przede mną roztacza się widok na pięknie zdobiony budynek Chota Imambara, czyli „mały dwór imama”, przed który można się dostać przechodząc pod kolejną okazałą bramą. Zbudowana jako sala zgromadzeń szyickich muzułmanów przez Muhammada Ali Shaha, Nawaba z Awadhu w 1838 roku, służyła po jego śmierci jako mauzoleum.

Wnętrze głównego budynku przyozdobione jest niezliczoną ilością okazałych żyrandoli, które na początku XIX wieku miały być przywiezione z Belgii. Wieczorem, po rozpaleniu lamp bił od tego miejsca, nazywanego również Pałacem Świateł, szczególny blask, stąd powszechna jest opinia wśród mieszkańców Lucknow, że najniezwyklejsze wieczory są właśnie w tym mieście.

Chota Imambara – część główna. Zdjęcie autora.

Innym stałym elementem wystroju Chota Imambara to wykonane z różnych materiałów małe tazia, czyli repliki grobowca Husaina, wnuka Mahometa, które wierni niosą w procesjach podczas szyickiego święta Muharram. Te miniaturowe mauzolea na ogół wykonywane z bambusa i kolorowego papieru.

Kolejną niezwykłą budowlą, która rzuca się w oczy zaraz po wyjściu z Chota Imambara, jest nazywany lokalnie Ghanta Ghar, czyli wieża zegarowa. Wygląda jakby powstała w czasach współczesnych, ale dopiero jej historia potwierdza, że znajduje się tam już od prawie 150 lat. Została zbudowana ogromnym kosztem setek tysięcy rupii przez przez Nawaba Nasir-ud-Din Haidera z okazji przybycia Sir George’a Coopera, pierwszego zastępcy brytyjskiego gubernatora Zjednoczonych Prowincji Awadh. Pod koniec XIX wieku taka budowla w Lucknow musiała zrobić na gubernatorze ogromne wrażenie.

Ghanta Ghar. Zdjęcie autora.

Do najsłynniejszej bramy Lucknow, nazywanej Rumi Darwaza, prowadzi brukowana arteria – rzadki widok w indyjskich miastach. Wspaniały przykład architektury Awadhi – rozległa budowla z kilkoma wewnętrznymi przejściami, arkadami i wieżyczkami. Brama wygląda majestatycznie o wschodzie słońca, gdy pierwsze promienie przeciskają się przez jej podłużne okna. W nocy natomiast podświetlane są nie rzucające się w ciągu dnia w oczy detale zdobnicze. Zbudowana z wielkim rozmachem w drugiej połowie XVIII wieku osiemnastometrowa budowla kryje za swymi murami inną prawdziwą perłę architektoniczną.

Rumi Darwaza po zmroku. Zdjęcie autora.

Niespełna 100 metrów dalej znajduje się kompleks budowli o nazwie Bara Imambara, co dosłownie oznacza „duży dwór imama”. Jednak jeszcze przed wejściem do środka ściąga uwagę budowla położona po przeciwnej stronie ulicy, nazywana Naubatkhana, „dom bębnów”, w którym, w czasach Nawabów, donośnymi uderzeniami w bębny potwierdzano wybicie pełnych godzin. Tam również zasiadali nadworni muzycy, których zadaniem było odgrywać hymny powitalne na cześć gospodarzy i gości w Lucknow.

Naubatkhana. Zdjęcie autora.

Po wejściu na dziedziniec Bara Imambara okazuje się, że brama wejściowa do budynku jest tylko wstępem: główna cześć kompleksu na wprost to wielopoziomowy pałac z pięknie zdobioną fasadą. Po wejściu do środka czuć przyjemny chłód w ceremonialnym holu, w którym nawet szmery nie pozostają bez echa. Akustyka tej sali pozwala na komunikowanie się szeptem osób znajdujących się na jej krańcach. W połowie wysokości zaokrąglonego sklepienia widać wystające małe balkony, do których dostęp mają wyłącznie ci, którzy są w stanie tam dotrzeć po odnalezieniu drogi wśród labiryntów korytarzy rozmyślnie rozplanowanych na poziomie wyższym od kopuły.

Widok na dziedziniec. Zdjęcie autora.

Do wejścia do Bhulbhulaiya, bo tak nazywany jest labirynt, prowadzą strome schody. Po pokonaniu już co najmniej trzech kondygnacji zachodzi mi drogę przewodnik, który przekonuje, że chodzenie po wielopoziomowych wąskich ciemnych korytarzach, często kończących się ścianą lub 100 metrowym urwiskiem, może napędzić sporo strachu. Nie czekając na moją zgodę wprowadza mnie pod swoją opieką do labiryntu, dzięki czemu mam okazję zobaczyć te części, do których sam nigdy bym pewnie nie trafił. Widok z najwyższego poziomu budowli zapiera dech: można stąd zobaczyć piękną panoramę starej części Lucknow. Opuszczając Bhulbhulaiya zaglądam jeszcze do Śahi Baoli, studni, w której gromadzono zapasy wody. Zejście na najniższy poziom również prowadzi przez wąskie przejścia przypominające przedłużenie labiryntu.

Wejście do labiryntu. Zdjęcie autora.

Po drodze do serca miasta zatrzymuję się nad brzegiem rzeki Gomti. Na jednej z małych wysepek zbudowana została hinduska świątynia, Gomeśwar Śiva Mandir. Mieszka tam jogin, który na skrawku ziemi hoduje warzywa i drzewa owocowe, dzięki czemu jest zupełnie samowystarczalny. Do wysepki można dopłynąć łódką. Nie ma chyba lepszego miejsca na spokojne obserwowanie gwarnych dwóch brzegów rzeki, które zajmuje wiele świątyń.

Hanuman Mandir na brzegu Gomti. Zdjęcie autora.

Pomiędzy kolejnymi mostami rozciągają się nowocześnie urządzone bulwary, świetne miejsce na rodzinne pikniki. Majestatycznie wygląda pałac Ćhattar Manzil, „ pałac-parasol”, zbudowany w specyficznym indo-europejsko-nawabskim stylu, pełnym osobliwych ornamentów. Budowla ta była główną rezydencją Nawabów.

Ćhattar Mnzil. Zdjęcie autora.

Nieco w tyle można zobaczyć ruiny innej okazałej rezydencji – brytyjskich gubernatorów, którzy zamieszkiwali to miejsce od końca XVIII wieku do 1857 (Powstanie sipajów). Obecnie miejsce to zostało zamienione w park o nazwie „The Residency”.

Nabrzeże rzeki Gomti. Zdjęcie autora.
Ruiny Residency są świetnym miejscem na sesje fotograficzne. Zdjęcie autora.

Po drugiej stronie rzeki Gomti zobaczyć można równie okazałą i ciekawą architektonicznie siedzibę Uniwersytetu w Lucknow, jedną z najlepszych uczelni wyższych w Indiach. Jak przystało na miasto Nawabów, poza podstawowymi katedrami, na uniwersytecie funkcjonują rozbudowane wydział sztuk pięknych i malarstwa, jogi, medycyny ajurwedyjskiej, oraz arabskiej – unani.

Wewnętrzny dziedziniec Lucknow University. Zdjęcie autora.

Ostatni odcinek przejazdu do Hazrat Gandź, centrum miasta, pokonuję naziemną linią metra, z której okien można jeszcze raz rzucić okiem z góry na ghaty rzeki Gomti, kolorowe świątynie hinduskie i majestatyczne budowle nawabskich władców.

Hazrat Gandź to główny deptak Lucknow i świetne miejsce na zakup tkanin produkowanych w tradycyjnym, ozdobnym stylu nazywanym ćikan, Jest to szczególny dla Lucknow styl haftu wykonanego białą bawełnianą nicią na delikatnym białym materiale bawełnianym. Prosty i precyzyjny, a jednocześnie skomplikowany ścieg nadaje tkaninie wyjątkowo elegancki wygląd. Chętnych na taki wykwintny prezent znajdzie się zawsze sporo.

Przykładowy wzór ćikan. Zdjęcie autora.

Pobliski bazar w starej dzielnicy Aminabad spowijają świdrujące nos i cały zmysł węchu niesamowite zapachy sprzedawanych na małych straganach perfum – itr. Nazywa się je również attar lub ittar, ale jedna i druga nazwa pochodzą właśnie od perskiego słowa – itr, które oznacza nic innego jak „perfum”. Doznania trudne do przełożenia na język pisany – najlepiej oddać się nieograniczonemu wąchaniu na miejscu.

Inne niesamowite zapachy atakują ciągle zmysł węchu. To lokalny „street food” i smaki do odkrycia wyłącznie w Lucknow. Znajdziemy tutaj nie tylko oryginalne wyglądające i smakujące dania da wegetarian, ale również dla wielbicieli szaszłyków. I oczywiście nie można spokojnie przejść obok kultowego sklepiku z ponadczasową herbatą!

Biryani. Zdjęcie autora.
Coś na słodko. Faluda kulfi. Zdjęcie autora.
Samosa i ćaj. Zdjęcie autora.

W Lucknow trzeba również koniecznie zobaczyć i poczuć wyjątkową osobliwość tego miasta – kamienny park. Nie jest on jednak dziełem natury, ale ręki ludzkiej. Powstał w 2008 roku na obszarze pół kilometra kwadratowego, zaledwie 20 min jazdy rikszą z centrum miasta. Projekt wykonany w całości z piaskowca przywiezionego z odległego, pustynnego Radźasthanu.

Po lewej Kamienny Park. Zdjęcie autora.

Park ten nosi nazwę Ambadkar Udjan i jest poświęcony wielkiej postaci Indii pierwszej połowy XX wieku, wywodzącego się z najniższych warstw społecznych – Bhimrao Ambdekar – współtwórcy Konstytucji Indii i obrońcę wykluczonych ze społeczeństwa niedotykalnych. Jego pomniki można znaleźć w każdym, nawet najmniejszym mieście indyjskim. Na głównym dziedzińcu parku umieszczono stojące w dwóch szeregach 124 kamienne słonie, tworzące szpaler, który można odczytać jako próbę przywrócenia godności tym, których jej pozbawiono.

Szpaler słoni. Zdjęcie autora.

Po kilkudziesięciu schodach można się dostać do wnętrza ogromnej stupy-bazyliki, gdzie znajdują się odlane z brązu gigantyczne postaci założycielki parku – Mayawati oraz siedzącego w pozycji przywódcy Ambedkara. U podstawy pomnika można znaleźć jego bardzo wymowne słowa: „Walka o życie jest moim jedynym przesłaniem”.

Dr. Ambedkar i jego życiowe przesłanie. Źrodło: wikimedia.

Kamienny park można zobaczyć jako tło do wielu piosenek w filmach bollywoodzkich.

Ale nie on jedyny w Lucknow cieszy się taką popularnością filmowców – miłośnicy największej kinematografii świata z przyjemnością odnotują zapewne fakt, że dwa największe miejskie centra transportu – główny dworzec kolejowy, Ćarbagh Lucknow i dworzec autobusowy stały się miejscem rozgrywania akcji w ponad 20 filmach!

Dworzec autobusowy. Zdjęcie autora.
Dworzec kolejowy w Lucknow. Zdjęcie autora.

Z zupełnie zrozumiałych względów nie będziecie chcieli jeszcze wyjeżdżać z Miasta Nawabów. To silne odczucie znali już wcześniej artyści i poeci, którzy zawitali do Lucknow z innych części Indii, a ich dusza i ciało pozostały tu na zawsze.   

Jak Ci się podobało?

Kliknij w wybraną ilość gwiazdek, aby zagłosować. Pomożesz nam udoskonalać nasze treści.

Średnia ocena 4.7 / 5. Liczba głosów: 42

Brak głosów. Oceń jako pierwsza osoba.

Zbigniew Igielski
Zbigniew Igielski
Z wykształcenia orientalista – indolog, autor książek i artykułów dotyczących sikhizmu, historii i kultury Indii oraz zagadnień związanych z migracją. Dwukrotnie pełnił funkcję konsula RP w Ambasadzie RP oraz szefa działu wizowego w Ambasadzie Królestwa Danii w Nowym Delhi. Zna hindi, pendżabi oraz urdu. Od 2011 roku mieszka w Indiach.

3 Komentarze

  1. W marcu 2023, podczas pobytu w Kolkacie, poznałem pra-pra-wnuka ostatniego Nawaba Awadh, skromnego i bardzo miłego człowieka, kultywującego pamięć o swoich dystyngowanych i utalentowanych artystycznie przodkach 🙂

Zostaw komentarz

Proszę wpisać swój komentarz!
Wpisz swoje imię

Reklama własnaspot_img

Warto przeczytać

Mogą Cię zainteresować