Mieszkając w hostelu dla dziewcząt w Dżajpurze chciałam pod koniec tygodnia wyprać wszystkie brudne ubrania. Szybko zorientowałam się jednak, że w hostelu nie ma pralki. Było to dla mnie dziwne, bo nigdy wcześniej nie byłam w sytuacji, że w miejscu w którym mieszkam (czy to w domu rodzinnym, akademiku, czy u cioci na wakacjach) nie było pralki. Postanowiłam więc zgłębić temat – jak piorą Indusi?
Czy w Indiach nie ma pralek?
Oczywiście, że są! W sklepach AGD można znaleźć pralki zagranicznych i lokalnych marek. W indyjskich domach jednak nie są standardem, gdyż są uważane za towar luksusowy, a nie każdy może sobie na taki luksus pozwolić. Nawet jeśli ktoś posiada pralkę, to zdarza się, że jej nie używa lub używa, ale rzadko. Dzieje się tak z dwóch powodów – albo nie chce niszczyć delikatnych tkanin, albo jest कंजूस (czyt. kandżus), czyli sknerą.
Bycie oszczędnym jest cechą wielu Indusów, jednak niektórzy są tacy aż do tego stopnia, że używają pralki tylko raz na jakiś czas, aby rachunek za prąd był jak najniższy. (A propos, słówko कंजूस było jednym z pierwszych, którego się nauczyłam, gdyż jest bardzo często używane. Zapamiętajcie! Może się przydać.)
Jeśli nie pralka to kto?
Jeśli nie pralka to ktoś może zrobić pranie za nas lub musimy je zrobić sami. Zacznijmy od pierwszej możliwości. Są osoby, które zatrudniają pomoc domową tylko do zrobienia prania. Zazwyczaj jest to jakaś kobieta, która codziennie odwiedza kilka domów i robi tam pranie. Można też oddać ciuchy do tzw. धोबी (czyt. dhobi), czyli do „pracza”. Przynosząc ubrania do takiej osoby trzeba się niestety liczyć z tym, że nasze rzeczy zostaną wyprane z rzeczami innych klientów. Ta usługa zazwyczaj zawiera w cenie prasowanie, dlatego korzystają z niej mężczyźni noszący koszule do pracy, jak i osoby noszące uniformy. Koszt wynosi około 15 rupii od ciucha.
Została nam druga możliwość, czyli pranie samodzielnie. Gdy ktoś mieszka poza miastem, może nie płacić rachunku za wodę, jeśli zadba o jej podłączenie np. przez zakup pompy i baniaka. Jeśli kogoś na to nie stać, musi czerpać wodę z pobliskiej studni lub rzeki… Może przypominacie sobie film Slumdog. Milioner z ulicy, w którym główny bohater oprowadza turystów po Agrze i pokazuje im rzekę przy której jak twierdzi, każda kobieta z Uttar Pradesh przynajmniej raz w życiu robiła pranie? Zazwyczaj idąc nad rzekę kobiety biorą ze sobą coś na podobieństwo rakiety do krykieta aby „bić” tym namydlone, mokre ubrania. W sezonie deszczowym także inne zbiorniki wodne są wykorzystywane do robienia prania, nawet kałuże.
Bieliźniane tabu
Bielizna jest generalnie tematem tabu. Wystające ramiączko biustonosza czy odznaczające się majtki na spódnicy są niedopuszczalne. W przypadku bielizny istnieją także pewne reguły jeśli chodzi o pranie. Po pierwsze każdy pierze ją sam. Po drugie nie mieszamy bielizny z innymi ciuchami w tej samej wodzie (ze względu na higienę). Po trzecie nie wieszamy jej ostentacyjnie na lince. Zazwyczaj ukrywa się ją pod innymi ciuchami lub ręcznikiem.
Pewnie zastanawiacie się, co ja robiłam z moim praniem? Cóż… prałam codziennie ciuchy samodzielnie, tak jak każda inna dziewczyna z mojego hostelu. Zapewne w każdym domu istnieją inne wytyczne dotyczące prania. A czy u was są jakieś nietypowe zwyczaje? Podzielcie się w komentarzach.
Bardzo ciekawe artykuły, świetny styl pisania , aż chce się czytać więcej, czy będzie tematyka zwiazana z opieką zdrowotną w Indiach , jak wyglądają porody kobiet , jak działają lekarze dentyści 😉
Dzięki za miły komentarz 🙂 Nie myślałam wcześniej żeby o tym pisać, ale dzięki za sugestię. Proszę obserwuj nasz portal. Może coś niedługo pojawi się na ten temat. Pozdrawiam!
Nie widzę w tym nic dziwnego , nadal na niektórych wsiach w Polsce stosuje się pranie ręczne. Sama pamiętam takie pranie z dzieciństwa, choć była używana pralka Frania ale płukanie już trzeba było wykonać ręcznie, tak samo jeśli chodziło o pranie pościeli. Mam dopiero 31 lat, myślę że to kwestia przyzwyczajenia się , ponieważ u nas na domu również nie było wc czy prysznica , toaleta była na podwórku a o higienę dbało się w misce lub wannie stalowej 😉 pozdrawiam
Nie tylko wsiach…mieszkam w jednym z większych miast w Polsce i moja pani do sprzątania zajmuje się również raz na tydzień ręcznym praniem mojej bielizny, pończoch etc. Schemat następujący: namaczanie, pranie ręczne, płukanie x2, wyszanie na suszarce. Wbrew pozorom dość łatwo jest zniszczyć w praniu np. nylonowe (100% nylon, żadne lycre) pończochy pozdrawiam