Jeść i śpiewać
Bengalczycy należą do najbardziej rozśpiewanych narodów indyjskich. Tak jak do jedzenia, tak i do śpiewania ochoczo i szczodrze używają swoich ust oraz gardeł. Zupełnie jak w tej rymowance o żabce mieszkającej w domu tkacza, która tylko je i śpiewa, je i śpiewa (khay day gaan gay taire taire na). Nawet te dwa czasowniki khay i gay rymują się ze sobą.
A tkacz nie jest tu postacią przypadkową, wszak śpiewanie przy pracy to sprawdzony od wieków sposób na nudę przy tkaniu, praniu, młóceniu czy wiosłowaniu. Śpiew towarzyszy niemal każdej dziedzinie życia, od kołyski aż po grób.
Uczta dla ciała i ducha
Na wsiach w domach muzykujących wisznuitów częstym zwyczajem jest muzyczny sprawdzian cierpliwości przed wspólnym obiadem. Gospodarz, upewniwszy się, że wszyscy goście siedzą w jednym rzędzie przed talerzami, śpiewa tak długo, aż ci zaczną niecierpliwić się z głodu. Jest to dobra metoda na upewnienie się, że każdy porządnie wysprząta swój talerz!
Zarówno posiłek jak i muzykę tradycyjnie pojmuje się jako szeba, czyli służba. Nie jest istotne czy jest to służba siłom wyższym, czy ludzkim, dla zarobku czy zbawienia. Chodzi o to, żeby robić użytek z gardła i języka. A język bengalski znany jest na subkontynencie ze swojej słodkiej melodyjności, łatwości w tworzeniu rymów oraz bogatej tradycji lirycznej i wokalnej. Doskonałą okazją do muzycznej szeby są liczne święta, festiwale i festyny (mela), z czego na tych ostatnich muzykuje się bez przerwy nawet do kilkunastu dni!
Zatem nie powinno dziwić, że ilość śpiewaków, grajków, muzyków i muzykantów na kilometr kwadratowy jest tu olbrzymia. W każdej najmniejszej nawet mieścinie czy zapadłej wioseczce znajdzie się ktoś, kto gra na czymś, albo śpiewa, nawet jeśli muzykiem zawodowym nie jest. A w wielomilionowych metropoliach takich jak Dhaka czy Kolkata już nie sposób spędzić 24 godzin bez akompaniamentu. Tam z muzyką ma się do czynienia niemal na każdym kroku, w domu, w pociągu, na ulicy, na kampusie, w sklepie, na bazarze, na demonstracji.
Sceną jest cały świat
Pamiętam jak zasnąłem kiedyś podczas podróży pociągiem do Kolkaty. Obudził mnie przeraźliwy jazgot strojonego mikrofonu. Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem, że w prawie pustym wagonie pociągowy śpiewak zainstalował się z przenośnym wzmacniaczem tuż nad moją głową. Zrobił to tylko po to, by odśpiewać czterominutowy szlagier na cześć legendy playbackowych piosenek filmowych: „Nieśmiertelym jesteś artystą, Kiszor Kumar, Tobie składam mój hołd!”.
Z początku byłem zirytowany – nie mógł sobie znaleźć lepszego miejsca na uczczenie pamięci swego idola niż nad moją głową?! Ale widok bujającego się na haczyku wzmacniacza i śpiewającego dla kilkuosobowej publiczności wykonawcy chwycił mnie za serce. Reszta publiczności widocznie nawykła do tego typu ekscesów, gdyż odniosła się doń z rezerwą.
Nie śpiewasz? Nie idę z tobą…
Nawet podczas zawierania znajomości, drugim najczęstszym pytaniem po obowiązkowym „czy rośnie u was ryż?”, była prośba o zaśpiewanie czegoś po polsku. To, że byłem akurat w pociągu, w autobusie, albo w sekretariacie podczas odbierania dyplomu, nie miało znaczenia. Umieć śpiewać trzeba w każdej sytuacji.
Niestety jako osoba wokalnie niezbyt uzdolniona nie potrafiłem nigdy rozbudzić wśród moich znajomych Bengalczyków miłości do polskiej muzyki. Wielokrotnie byłem zdziwiony tym, że przeciętny Bengalczyk zna całą masę piosenek na każdą okazję, z czego największą popularnością cieszą się, naturalnie, piosenki miłosne.
Są pary, które nie rozmawiają ze sobą za wiele, ale komunikują się za pomocą romantycznych piosenek z filmów. Umiejętność śpiewania jest ważnym atutem na rynku matrymonialnym, również dlatego, że jest to najpopularniejsza forma spędzania czasu w rodzinie.
Jak sobie wyśpiewasz, tak się najesz
Dzieci od małego słuchają piosenek z ust matek, ciotek i babek, oraz pobierają nauki gry na instrumentach od innych członków rodziny. Jeżeli w rodzinie nie ma takiej możliwości, wysyła się je na zajęcia prywatnie, na co również mogą sobie pozwolić nawet najuboższe rodziny. Czynnik ekonomiczny ma też spore znaczenie w popularności muzyki na żywo w życiu codziennym Bengalczyków.
Zawołanie, rymowanka, aktorska modulacja głosu, czy chwytliwy zaśpiew stanowią o sukcesie w biznesie, jako że znakomita większość wędrownych i drobnych sprzedawców za reklamę ma do zaoferowania przeważnie swój głos. Dobrym przykładem jest Bhuban Badhyakar (Bhubon Baddokor), wędrowny sprzedawca fistaszków, którego króciutka piosenka o orzechach w łupinkach stała się milionowym hitem i nawet doczekała się profesjonalych remixów z jego udziałem:
Zasięg i różnorodność
Długo i nieśmiało zbierałem się do tego, żeby przedstawić słuchaczom i słuchaczkom w Polsce muzykę bengalską. Skala, różnorodność, koloryt lokalny i kontekst powstawania tego wszystkiego co w uproszczeniu można nazwać muzyką Bengalu, składającego się z indyjskiego stanu Bengal Zachodni oraz Bangladeszu, domu 250 milionów gardeł, skłonił mnie do podzielenia tej opowieści na 12 osobnych rozdziałów.
W każdym z nich postaram się przybliżyć kontekst kulturowy i realia powstawania tychże pieśni, a także nastrój i emocje, jakie można było odczuć słuchając tej muzyki na żywo. Przeto, że nie mam ani wykształcenia, ani talentu muzycznego, nie będę zagłębiał się w tematy techniczne, ale mam nadzieję, że nagrania, które będę każdorazowo udostępniał, uzupełnią tę lukę. Dodatkowo w miarę możliwości będę publikował tłumaczenia wybranych przeze mnie utworów z bengalskiego na nasze.
W kolejnych odcinkach
Podział tej opowieści obejmuje dwie główne części: muzykę tradycyjną i współczesną. Pierwszy rozdział poświęcę na przedstawienie popularnych instrumentów używanych w Bengalu. W kolejnych omówimy najważniejsze gatunki muzyczne z uwzględnieniem kontekstu kulturowego i społecznego w którym powstawały i powstają, z wyróżnieniem osobno: tradycji ludowej (loko-szongit), dewocjonalnej (bhokti-giti) i mistycznej (szadhona-szongit).
W ramach muzyki współczesnej zapoznamy się z twórczością dwóch najpopularniejszych kompozytorów z przełomu XIX i XX wieku: Rabindranath Tagore i Nazrul Islam, prześledzimy formowanie się pierwszych scen muzycznych w dwóch największych miastach regionu Kolkacie i Dhace, aż wreszcie odbędziemy podróż po kinach, potańcówkach, demonstracjach i social media w rozdziałach: muzyka filmowa (ćhobir gan), muzyka polityczna (mićhiler gan), muzyka kapelowa (band’er gan) i muzyka masowa (hit song).
Ciekawe jak jest przy ognisku?