Strona głównaKulturaKinoSardar Ka Grandson (2021) - dla babci wszystko!

Sardar Ka Grandson (2021) – dla babci wszystko!

Podsumowanie

Scenariusz
Gra aktorów
Muzyka
Sardar Ka Grandson to film z dużym potencjałem, którego niestety twórcy nie potrafili do końca wykorzystać. Fabuła jest przekombinowana, aktorzy dają marny popis, przez co całość wypada po prostu nudnie. Wątek związany z podziałem Indii w 1947 roku wydaje się doklejony na siłę i nic z niego za bardzo nie wynika. Niestety jest to kolejna indyjska produkcja Netflixa, która po prostu jest taka sobie. Do obejrzenia i do zapomnienia.

Pełna recenzja

Czas czytania: 3 min

Sardar Ka Grandson to kolejna produkcja indyjska spod szyldu Netflixa, która zdaje się dużo obiecywać. Fabuła wygląda nawet obiecująco, a obsada aktorska też jest niczego sobie (przede wszystkim Arjun Kapoor i Neeta Gupta). Kiedy jednak wreszcie nadszedł premierowy seans, nie byłam do końca zadowolona z tego, co obejrzałam. Dostałam nijaką produkcję, która spory potencjał porzuca już na samym początku na poczet kartonowych postaci i nudnej oraz przewidywalnej fabuły. Od pierwszych minut główny bohater, tytułowy wnuk babci Sardar, bardziej irytuje swoim zachowaniem, niżeli wzbudza sympatię. Im dalej w las, tym lepiej niestety nie jest…

YouTube video

O czym jest Sardar Ka Grandson?

Film opowiada historię Amreeka, który mieszka w Los Angeles i prowadzi firmę przeprowadzkową ze swoją narzeczoną i partnerką biznesową — Radhą. Pewnego dnia kłóci się z nią, przez co zrywają ze sobą. Kiedy Amreek pogrąża się w smutku, dowiaduje się, że jego babcia jest chora i czym prędzej leci do rodzinnego Amritsaru. Babcia, Sardar, okazuje się 90-letnią kobietą, która pomimo choroby, nie planuje jeszcze umierać. Marzy, by pojechać do miasta Lahaur w Pakistanie, a dokładniej do domu porzuconego przez nią po podziale Indii w 1947 roku. Słysząc historię babci, ukochany wnuczek postanawia, że spełni jej marzenie. Niestety jak to w życiu bywa, nie wszystko idzie zgodnie z planem. Czy ostatecznie uda mu się osiągnąć cel?

Przenieść dom? Żaden problem!

Muszę przyznać, że po obejrzeniu zwiastuna, nie byłam pewna, czy jestem przekonana do tej produkcji. Niby rozumiałam, o czym film będzie, ale też nie do końca. Choć sam motyw przenoszenia domu z jednego miejsca na drugie, wydał mi się ciekawy, nie powiem. Mimo to bałam się, w jaki sposób twórcy Sardar Ka Grandson go wykorzystają. Bądźmy szczerzy, na podstawie takiego tematu można stworzyć naprawdę świetną produkcję! Inspirującą, pozytywną i z werwą.

Niestety w przypadku tego filmu, odniosłam wrażenie, że twórcy mieli takie plany, ale spaliły na panewce. W ostateczności powstał film, który niby skupia się na historii wnuka i babci, ale jednocześnie chce poruszać tematy, takie jak: podział Indii czy relację indyjsko-pakistańska. Do samego końca nie mogłam zrozumieć, co dokładnie twórcy Sardar Ka Grandson chcieli mi przekazać… Dodatkowo cała ta więź babci z wnukiem w ogóle mnie nie przekonała. Po prostu czułam, że wszystkie ich sceny były naciągane pod potrzeby fabuły, co ostatecznie wyszło im marnie. Wielka szkoda, bo zwiastun sugerował coś zupełnie innego…

Niewykorzystany potencjał

Sardar Ka Grandson to film, który teoretycznie miał potencjał, ale twórcy nie wykorzystali go w praktyce. Sceny przedstawiające młodą Sardar i jej męża (tu w rolach gościnnych Aditi Rao Hydari i John Abraham), którym przyszło zaczynać swoje wspólne życie podczas podziału Indii sprawiają wrażenie, jakby były doklejone na siłę do fabuły.

Dodatkowo cała akcja, która dzieje się w Pakistanie jest mało rzeczywista. Amreek, pomimo licznych przeciwności losu, dosyć płynnie załatwia sprawę przeniesienia domu do Indii. Brak zgody od burmistrza? Zrobimy hałas, a dostaniemy ją od prezydenta! Ktoś chce zniszczyć dom? Zabawimy się w Miley Cyrus i powstrzymamy go do godziny 18, aż skończy pracę! Po prostu wszystko idzie mu za łatwo… Nie jestem specjalistą, ale niektórych rzeczy nie da się tak szybko załatwić czy przeskoczyć. I ja wiem, że to tylko na potrzeby filmu, ale kiedy każda przeciwność losu, która pojawia się na drodze bohatera, jest usuwana w ciągu kilku minut, to można się tym już znudzić. Kiedy wreszcie dotarłam do zakończenia, byłam już całą akcją po prostu zmęczona.

Marny aktorski popis

Obsada aktorska Sardar Ka Grandson również nie zachwyca swoją grą. Aktor, który w sumie zachęcał mnie do seansu najbardziej, czyli Arjun Kapoor, przez większość filmu gra z jedną miną. W scenach, kiedy ekspresja faktycznie byłaby mile widziana, Arjun próbuje się wczuć, ale wychodzi mu to bardziej komicznie niż poważnie. Natomiast Neena Gupta dostała rolę, którą niewiele więcej pokazała. Teoretycznie jej postać to charakterystyczna starsza pani, uważana przez członków rodziny za szaloną. Niestety, podczas seansu odniosłam wrażenie, że przerosła ją charakteryzacja i nie potrafiła do końca wyciągnąć ze swojej postaci tego, co założono w scenariuszu. O reszcie aktorów nie ma co się rozpisywać. Po prostu byli, zagrali i tyle.

Czy warto obejrzeć?

Ostatecznie ze smutkiem muszę stwierdzić, że przez większość seansu najzwyczajniej się nudziłam. Choć na ekranie teoretycznie dużo się działo, tak w praktyce nie byłam tym zainteresowana. Nawet Arjun Kapoor czy Neena Gupta nie potrafili uratować tego filmu, a szkoda. Sardar Ka Grandson to miszmasz, z którego wyszło raczej wielkie nic niż faktycznie coś dobrego. Szkoda, bo potencjał był. Nawet muzyka, która co jakiś czas pojawia się podczas całej akcji, nie potrafiła choć w małym stopniu uratować filmu. Obejrzeć można, ale jak tego nie zrobicie, nie stracicie zbyt wiele.

Oglądaliście już Sardar Ka Grandson? Podobał się Wam?

Jak Ci się podobało?

Kliknij w wybraną ilość gwiazdek, aby zagłosować. Pomożesz nam udoskonalać nasze treści.

Średnia ocena 5 / 5. Liczba głosów: 2

Brak głosów. Oceń jako pierwsza osoba.

Natalia Modrzyńska-Marer
Natalia Modrzyńska-Marerhttps://naindyjskimekranie.pl/
Miłośniczka kina indyjskiego od 2007 roku. Autorka bloga Na indyjskim ekranie i założycielka grupy na FB Świat kina indyjskiego. Uwielbia godzinami słuchać muzyki, pić hektolitry herbaty i przede wszystkim dzielić się swoją pasją z innymi.

Zostaw komentarz

Proszę wpisać swój komentarz!
Wpisz swoje imię

Reklama własnaspot_img

Warto przeczytać

Mogą Cię zainteresować

REKLAMA WŁASNAspot_img
<i>Sardar Ka Grandson</i> to film z dużym potencjałem, którego niestety twórcy nie potrafili do końca wykorzystać. Fabuła jest przekombinowana, aktorzy dają marny popis, przez co całość wypada po prostu nudnie. Wątek związany z podziałem Indii w 1947 roku wydaje się doklejony na siłę i nic z niego za bardzo nie wynika. Niestety jest to kolejna indyjska produkcja Netflixa, która po prostu jest taka sobie. Do obejrzenia i do zapomnienia.Sardar Ka Grandson (2021) - dla babci wszystko!